piątek, 30 lipca 2010

Gra w zielone...




czyli magia babcinego ogródka.

Włażę do niego z subtelnością słonia w składzie porcelany. Babcia raz, dwa, trzy przemierza grządki, zagląda pod liście, wyrywa chwasty. Dla mnie to balansowanie na linie wynikające z braku wprawy w pracach ogródkowych. Łapię więc ujęcia nabrzeżnej części grządki :)

wtorek, 27 lipca 2010

Po burzy...




skakanie po kałużach. Obowiązkowa rozrywka po ciepłej letniej burzy. Takiej co trwa 15 minut, gdy pada mocno, trochę wieje, temperatura spada tylko na chwilę. A po burzy powietrze pachnie ozonem, kwiaty podnoszą głowy a trawa wydaje się jakby zieleńsza. I co najważniejsze można skakać po kałużach - bez kaloszy, bo woda jest cieplutka :)

niedziela, 25 lipca 2010

Na różowo - czyli wsi spokojna wsi wesoła* :)


Zauważyłam, że blog mi się zmienia. Idzie w kierunku słodko-kwiatowym. Cóż zrobić, ze taki mam nastrój i takie obrazy za mną chodzą. Już niedługo nowe miejsca, zapachy i obrazy. Liczę, że przyniosą nowe inspiracje i odświeżą patrzenie na świat.

A tymczasem przesyłam nastrój spokojnego weekendu, totalnego lenistwa, kiedy to nie trzeba się wysilać aby patrzeć na świat przez różowe okulary.

Przez kilka następnych dni będę przywoływała wspomnienia z wsiowego weekendu.


P.S. z tym spokojem to przesadziłam - po sąsiedzku była bijatyka i interwencja z innej wsi (nigdy, nigdy wcześniej tego nie było), była niegroźna stłuczka samochodowa i przyjęcie zaręczynowe (nie moje). Dzieje się, oj dzieje :)